Jak radzić sobie ze złymi emocjami

whoismargot / Pixabay

Z pewnością nie raz miałeś zły dzień. Ba! Nawet taki, w którym już tuż po otworzeniu oczu, wiedziałeś, że to będzie zły dzień. Nie wiesz jeszcze dlaczego, ale czujesz, podświadomość daje Ci znać. Zastanawiasz się czy to po prostu ciężka noc, niezbyt dobry sen, ostatnie trudności w pracy, kłótnia i dochodzisz do tego, że nie wiesz. Im bardziej się zastanawiasz, tym bardziej Cie to irytuje. Nie masz się co martwić, każdy człowiek tak ma. Nawet ten, z którego twarzy nigdy nie znika uśmiech. Sam również dosyć często, wychodząc z domu zakładasz nie tylko kurtkę i buty, ale również maskę z uśmiechem na twarz.

Jaki jest tego powód?

Nie chcesz czuć się odtrącony, nie chcesz wyjść na zarozumialca, czy pokazać innym, że sobie z czymś nie radzisz. Chcesz być samodzielny, sam rozwiązywać swoje problemy. Coraz rzadziej potrafimy je rozwiązywać sami. Za niepowodzenia w pracy winimy siebie, ale wyżywamy się na najbliższych. Coś Ci nie wyszło, jesteś zły, ale uśmiechasz się do końca zmiany, a po wyjściu z pracy wsiadasz w samochód i widząc kałużę, nie omijasz jej, tylko ochlapujesz przechodniów.

Ulżyło?

Nie. No właśnie. Tu jest ten problem. Zaczynasz czuć się gorzej i gorzej. Czasem bywa tak, że przespanie tego złego dnia pomoże, ale czasem zdarza się że dni stają się coraz gorsze. Każdy kolejny jest tylko dołożeniem kłopotów i zmartwień na Twoje barki. Już nie wystarczy kostka czekolady na pocieszenie, nawet ogromny deser i wykwintna kolacja z lampką wina nie pozwalają na odrzucenie frapujących myśli. Dochodzisz do ściany. Zastanawiasz się co się z Tobą stało. Niezależnie od tego czy obwiniasz siebie, otoczenie czy po prostu świat, przestajesz być szczęśliwy. Na początku masz jeszcze odruchy, aby się bronić lecz z czasem one zanikają, a Ty stajesz się coraz mniej sobą. Nieszczęśliwy, bez uśmiechu, z wymuszonym grymasem na twarzy. Stajesz się jak ta cienista, smutna postać z bajki dla dzieci. Sięgasz po poradniki w stylu ” jak być szczęśliwym”, czy ” 10 kroków do sukcesu”, ale masz wrażenie że to stek bzdur i do tego dałeś się naciągnąć. Straciłeś pieniądze na książkę z poradami dla idiotów i czas na jej przeczytanie. Przygnębienie spada jak grom z jasnego nieba. Ktoś kto wyciąga do Ciebie rękę, na pewno nie wie jak to jest być w Twojej skórze. I tak koło się zamyka.

Jak z tego wyjść? Jak znów stać się szczęśliwym?

Nikt Ci tego nie powie. Sam musisz dojść do tego, co należy zmienić w Twoim życiu, abyś czuł się dobrze. Bywają takie sytuacje i problemu, do których konieczna będzie pomoc specjalisty, jednak z większością spraw powodujących złe samopoczucie poradzisz sobie sam. Może wydać Ci się to głupie, ale jedyne czego potrzebujesz to oddechu. Musisz go znaleźć. Może zawsze denerwował Cię wazon który stał na parapecie, a Ty nie miałeś miejsca żeby oprzeć łokieć i popatrzeć przez okno na padający deszcz – wyrzuć go! Zrób to z rozmachem! – To jest właśnie ten oddech. Nie bierz tego dosłownie, nie chodzi przecież o niszczenie rzeczy. Znajdź miejsce na oddech. Może to być usunięcie lub dodanie czegoś do otoczenia, może potrzebujesz 30 minut tylko dla siebie, może wystarczy, że kupisz zatyczki do uszu i nie będziesz słuchać jak sąsiad kosi trawę. Małe rzeczy cieszą – słyszałeś to powiedzenie prawda? Ale tak samo małe rzeczy potrafią wyprowadzić z równowagi i wywrócić życie do góry nogami. Złap oddech. Spokojny, głęboki, uspokajający oddech życia.